Co można sobie przywieźć z wakacji, co warto spróbować.
Buszując nawet po samych marketach, bazarach czy małych sklepikach można przywieźć do domu popularne w Anatolii herbatki owocowe, czarną herbatę, kawę, chałwę, sos z owocu granatu, lokum, przyprawy, tutejszy specjał czyli słodki miód sosnowy, oliwę z oliwek, suszone owoce, suszone warzywa, słonecznik w łupinkach, piwo Efez, wódkę Raki…..i coś się jeszcze znajdzie…
Pijemy turecką herbatkę. Czyli czas na çay. ( czyt. czaj)
Herbata została przywieziona do Turcji później niż kawa, i tak samo jak jej poprzedniczka podbiła serca anatolijskiego ludu. Dziś można powiedzieć, że jest bardziej popularna i częściej pita, choć to turecka kawa jest nam bardziej znana i kojarzona z Turcją. Turcy przykładają dużą wagę do parzenia herbaty, pije się ją szczególnie po posiłkach. Podawana jest w małych szklankach na podstawkach z towarzyszącą im małą łyżeczką, gdyż wiekszość Turków słodzi na potęgę. To po prostu bardzo słodcy ludzie. Małe szklanki do herbaty mają tradycyjny kształt kielicha kwiatu Tulipana-symbolu kraju. Wielu polskich turystów nabywa zestawy takich szklaneczek, by później w domu sobie z nich pić. Tradycyjnie herbatę turecką parzy się około 50 minut ( choć każdy Turek może mieć na to inną teorię). Herbata parzona jest w podwójnym czajniku. Dolny-większy napełnia się wodą, a do górnego sypie się trzy łyżki herbaty. Woda z dolnego czajnika musi się zagotować. Kiedy już bulgocze, zalewamy herbatę w górnym czajniku, która zdąży juz nieco zwilgotnieć podczas gotowania wody w dolnym czajniku i ulotni się trochę aromatu. Dolny czajnik ponownie uzupełniamy wodą i gotujemy ją ( i tu właśnie opinie są podzielone-jedni mówią że ok. pół godziny, inni, że koniecznie 45 minut). Nie można jednak przesadzić, żeby napar miał swój aromat, dobry, mocny smak oraz klarowny, czerwony kolor. Mamy więc esencję, mamy wrzątek by tę esencję zalać…Czas na çay !
Turecka czarna herbata jest mocna i z reguły słodka. Pita naczczo może powodować lekkie mdłości.
W Turcji, szczególnie w dużych firmach, pracują też tzw. çayçı, czyli osoby parzące herbatę i kawę. Przygotowane w szklaneczkach napoje roznoszą po pokojach na specjalnych tacach, które kiwają się w rytm kroków çayçego, i rozlewają na lewo i prawo, a mimo to, herbata dociera do spragnionego odbiorcy. Przerwa na herbatę czy kawę, to też dobry sposób na zabicie nudy, pogadanie z kolegami, dodatek do toczącej się gry, czy zapalenie przy okazji papierosa. Żaden prawdziwy Turek nie odmówi herbaty czy kawy. A ze względu na rozmiary ( herbata turecka oraz kawa są na parę łyków) można ich wypić z piętnaście jednego dnia – herbatek, nie kawy….
Oprócz tradycyjnie czarnej herbaty, dostępne są też herbaty smakowe i z dodatkami. Na przykład na zimowe wieczory sprawdza się tak zwana herbata Osmańska Zima. To taka aromatyczna mieszanka z różnymi kwiatami i ziołami, ale do nabycia raczej w małych sklepach zielarskich, albo na bazarze.
Popularne wśród polskich turystów są również – Elma Çay, czyli herbata jabłkowa oraz Nar Çay, czyli herbata z owocu granatu. Można je kupić instant- w granulkach, albo naturalne z prawdziwych suszonych owoców. Te dwie są najpopularniejsze, ale są też do nabycia inne smaki.
Kawa po turecku- Türk Kahvesi
Turcy śmieją się i oczy otwierają ze zdziwienia, kiedy się im mówi w jaki sposób my parzymy kawę po turecku. “Jak to….zalewasz i już?” A tak, zalewam i już, i dolewam śmietanki….” kawa po turecku ze śmietanką? Z ….mlekiem? A co to ma być? – pyta Turek!
Otóż tradycyjnie kawę po turecku trzeba przygotowywać w specjalnie do tego przeznaczonym naczyniu zwanym “cezve”( czyt. Dżezwe) i trzeba się do tego nieco przyłożyć.
Kawa po turecku musi być czarna jak noc….( co oznacza bez żadnej śmietanki, czy mleka), gorąca jak piekło ( za sprawą ognia, niekoniecznie piekielnego) i słodka jak miłość ( z tą miłością różnie bywa, więc ewentualnie może być półsłodka, albo nawet gorzka – miłość często właśnie taka bywa). Należy jednak zawsze powiedzieć jaką kawę chcemy wypić, bo jeśli nie powiemy, to na pewno dostaniemy kawę słodką. Kawa do Anatolii trafiła w XVI wieku, robiąc furorę na sułtańskim dworze. Dla smaku słodzona była miodem.
Do cezve wsypujemy kawę ( dwie, trzy łyżeczki, zależy jak mocną lubimy)i zalewamy zimną wodą tyle, żeby zalać to, co wsypaliśmy, mieszamy i wstawiamy na ogień. Gotujemy powoli dolewając resztę wody . Niektórzy od razu zalewają całe naczynie. Gotujemy, aż napar zaczyna bulgotać i zamierza prysnąć z cezve. Wtedy na chwilę zdejmujemy z ognia, a bulgoty ustają. I tak trzykrotnie doprowadzamy do bulgotów, aż kawa jest zaparzona i gotowa do rozlania w małe filiżanki jak do espresso. Do kawki często podawana jest woda. Kawy starcza na zaledwie parę łyków. Jest mocna tak samo jak herbata. Jeśli będziemy mieli szczęście, to jakiś Turek wróżbita, po wypiciu przez nas kawy, odwróci filiżankę do góry dnem i z rozlanych na podstawku fusów oraz tych, które pozostały wewnątrz filiżanki, wywróży nam naszą przyszłość.
Dość tu jeszcze wspomnieć, że do Europy kawa trafiła z kolei właśnie z Imperium Osmańskiego, za sprawą niejakiego Franciszka Kulczyckiego, który to w Wiedniu otworzył pierwszą na starym kontynencie kawiarnię. Kulczycki,co tu dużo mówić, był Polakiem doskonale znającym Turcję, jej język i obyczaje.
Nar Ekşisi, czyli sos z owocu granatów.
Dużą popularnością oprócz herbatek i słodkości z owocu granatu cieszy się gęsty, czerwony sos. Nie dość, że pyszny sam w sobie i sam ze sobą, to jeszcze pyszny jako dodatek do sałatek.
Granaty tureckie są wielki, soczyste i bardzo smaczne. A ich słodko-kwaśny smak sprawia , że jest on doskonałym dodatkiem do wielu dań czy deserów. Turcy, najczęściej polewają tym sosem sałatki ważywne dolewając oliwy z oliwek. Kiedy warzywa puszczą swe soki i zmieszają z sosem i oliwą, powstaje wyśmienity sos.
Będąc w Marmaris, warto spróbować też Simita albo Pouçe. Simit, to popularny obwarzanek z sezamem. Akurat wzdłuż drogi do Marmaris są pola, na których uprawia się sezam. Świeży Simit z Ayranem ( Ayran-rozwodniony yogurt z solą, do picia), to jeden z tureckich sposobów na szybkie śniadanie. Pouça- to taka słodka buła. Może być z serem ( choć tego sera tam jak na jeden ząb), gotowanym ziemniakiem, albo nawet czekoladą.
Menemen, Gözleme, Kumpir, Börek,Mantı ( czyt. Manty)……
Turcy często jedzą na śniadanie Menemen ( szczególnie jeśli się jest biednym studentem).
To taka wzbogacona jajecznica. Dodaje się do niej pomidory i zieloną paprykę. Niektórzy wrzucają też ziemniaki. Menemen jest pyszne. Należy je jednak, jak większość tureckich dań, popychać chlebem. Chleb ( zwykły biały, albo turecki – taki płaski i jakby pikowany) dodawany jest do każdego dania. Są Turcy, którzy twierdzą, że bez chleba nie ma objadu. W tym kraju można szybko nabrać kształtów. I większość tubylców jest rzeczywiście kształtna.
Gözleme – cienkie placki ( jak na naleśniki), tylko że wypiekane, a w środku zawinięte gotowane ziemniaki z przyprawami, albo biały ser z pietruszką i przyprawami. Gözleme może być ostre, albo w nieco łagodniejszej formie.
Börek – to francuskie ciasto przekładane najczęściej białym serem z pietruszką. Można je sobie podgrzać, abo zjeść na zimno.
Kumpir – dla wszystkich wielbicieli ziemniaków, a już w szczególności dla Poznaniaków, znajdzie się coś w pełni ziemniaczanego…mianowicie nadziewany kartofel. Kartofel do Kumpiru powinien być gigantyczny, takie są najlepsze ( wykorzystuje się z resztą specjalny gatunek ziemniaków do tego dania). Kartofel jest zapiekany, przecinany na pół, wybiera się wnętrze i miesza z serem ( w rodzaju żółtego), następnie klient sam wybiera dodatki: oliwki, ogórek, kukurydza, groszek. Można sobie wszystko zmiksować. Kto lubi może jeszcze polać ketchupem czy majonezem.
I smacznego! W Marmaris jest jeszcze mało punktów z Kumpirem, ale są.
Typowym, tradycyjnym daniem tureckim jest też Mantı. Są to takie mini pierożki z mięsem ( mięsa na pół zęba) ugotowane I polane jogurtem oraz sosem pomidorowym. Mantı do zrobienia samemu, albo do kupienia w markecie.
Yapraki – yaprak, to po turecku – liść. Yapraki, to takie odpowiedniki naszych gołąbków, tyle że cienkie jak palec, a zamiast liści kapusty, wykorzystywane są liście winogron. ( do nabycia w marketach i na bazarach). W przygotowane liście nawija się ugotowany ryż z przyprawami). Yapraki je się na zimno, najczęściej jako przystawki. W sklepach można kupić juz gotowe Yapraki, często w oliwie.
Pide– turecka pizza oraz Lahmacun ( czyt. Lahmadżun)
Pide, tak samo jak pizza, może mieć różne dodatki. Może też mieć grube i cienkie ciasto. Lahmacun jest zawsze na bardzo cieniutkim cieście. Do Pide i Lahmacuna podawane są sałatki. Dobrze też komponują sie z Ayranem. Pide i Lahmacun jada się w tureckich lokantach, czyli restauracjach zw. Pide Salonu, albo Pide Lokantası. W dzielnicy Armutalan w Marmaris są dwie takie lokanty zazwyczaj odwiedzane przez miejscowych, które serwują smaczne jedzenie. Pide i Lahmacun są z mięsem ( pide może być wegetariańska), do tego posypane kawałkami pomidorów i przyprawami. Można sobie nałożyć pietruszki, czy rukoli, skropić cytryną, zawinąć odcięty kawałek i wsunąć do buzi wzystko razem….palce lizać! Pod warunkiem, że ciasto jest świeże rzecz jasna. Stare Pide jest jak guma.
Słodkości
Ludzie Anatolii uwielbiają słodycze, nie wypada zajść w gościnę z pustymi rękoma. Najlepiej i najbezpieczniej jest przynieść słodkie. Ciasta, torty, baklavę, chałwę, ciastka kruche, z nadzieniem oraz lokum ( słodkie galaretki owocowe z orzechami – kiedyś u nas znane jako Rachatłukum) wszystko to, do kupienia w cukierniach zwanych Pastane.
Chałwa- tur. Helva, może mieć wiele postaci. Najpopularniejsza jest tak zwana Sade, o smaku podstawowym, czyli taka śmietankowa lub waniliowa. Może mieć też dodatki w postaci różnych orzechów. Najbardziej porządane- pistacje. Ale mogą to byc też orzechy laskowe, czy włoskie. Są też chałwy kakaowo, lub czekoladowo-waniliowe. Są też ciemne chałwy- toffi, lub czekoladowe z orzechami włoskimi. Turcy kombinują na różne sposoby ze smakami owocowymi, można więc nabyć chałwę bananową, ale to już są wariacje na temat. Wtedy chałwa traci nieco swój charakterystyczny smak. Najpopularniejszą firmą z kolei jest Koska, albo Ephesus.
W tureckich sklepach jest też sporo róznych zdrowych soków, sosów, syropów. Można więc kupić syrop z winogron ( sam niezbyt smaczny, gęsty i powodujący mdłości, ale bardzo zdrowy) Kiedy zmieszamy go z sosem z sezamów powstanie płynna wersja chałwy. A to już fajny dodatek do deserów, albo to zjedzenia łyżeczką.
Rakı ( czyt. Raky)- turecka anyżówka
Rakı piją tylko prawdziwi mężczyźni, dlatego ten alkohol nazywany jest mlekiem dla prawdziwych mężczyzn, albo Aslan Sütu-czyli lwie mleko. Do wódki dolewa się wody mineralnej, a wtedy przybiera ona mleczny kolor. Żaden muzułamnin zgodnie ze swoją religią nie powinien pić alkoholu. A wiadomo, że Allah jest wszędzie i patrzy z każdego zakątka nieboskłonu. Żeby więc Go nie drażnić i ukryć swe przewinienie, Turcy tłumaczą, że przecież oni tylko piją mleczko, gdy tymczasem popijają wódeczkę. Rakı tradycyjnie podaje się do kebabów, lub do tak zwanych meze czyli przystawek. Mogą to być zarówno owoce, jak i sery, czy kısır ( czyt.kysyr- rodzaj sałatki z kaszy zwanej bulgur z warzywami). A jeżeli już zamierza się pić samo Rakı dla samego picia i miłej, zaciekłej konwersacji, należy jakieś przystawki po prostu przystawić do wódki.
Rakı ma silny anyżowy zapach i smak. Nie każdemu ona smakuje.